środa, 14 października 2015

Albumy Wnętrzarskie

Dużo się zmieniło od ostatniego posta, aż sama nie mogę uwierzyć, że to możliwe żeby w tak krótkim czasie mój punkt widzenia obrócił się o 180 stopni :) Nie mogę powiedzieć, duża w tym również Wasza zasługa, za co BARDZO WAM DZIĘKUJE!!! Już dawno nie dostałam takiej ilości przemiłych i pełnych wsparcia komentarzy, jak również podziękowań za poruszenie tego tematu! Jak się okazuje nawet moje prywatne wywody dodają Wam otuchy i wiary w to, że każdy ma prawo żyć tak jak chce i może podejmować decyzję zgodnie z samym sobą, a nie za namową lub pod presją otoczenia :) 

Roma też chyba odebrała tę Waszą dobrą energię, bo dwa dni później w środę z samego rana zaczęła kopać więc ja fruwałam ze szczęścia, że nasza dziewczyna się odezwała, a Szarlatan że to znak, że będzie z niej najlepsza piłkarka :D Kumulacja dobrych wiadomości nastąpiła jednak w zeszły czwartek kiedy to otrzymałam telefon z pozytywną decyzją kredytową na NOWE MIESZKANIE :D :D :D No więc jak tu się nie cieszyć kiedy po roku szukania oraz dwóch miesiącach starań i zabiegania o nowe miejsce do życia w końcu się udało! :D :D :D 

Nie wyobrażacie sobie jaki mam teraz mętlik w głowie! Od czego zacząć, na czym się skupić, bo jedno mieszkanie korci planowaniem i zbieraniem pomysłów, a drugie wzywa o generalne porządki, przemeblowanie i przygotowywanie go na pojawienie się naszego małego Ziomeczka, który już za dokładnie 5 miesięcy powinien pojawić się w naszej kawalerce :D Staram się jednak nie dać zwariować tej ekstazie i już w tym tygodniu wracam na ziemie by w najbliższy weekend zająć się obecnym metrażem i pozbyć się rzeczy (uprzedzam nimi zainteresowanych, że nie na zawsze ;), które działają na mnie jak płachta na byka, bo są nam od dawna zbędne, a zajmują nie potrzebnie miejsce.

Największy problem mam zawsze z książkami, bo trochę się ich nazbierało i pewnie jeszcze nazbiera, a co z nimi robić kiedy już są przeczytane i nie ma się potrzeby do nich wracać? Już wiem, że sprzedać nie łatwo, bo próbowałam i moim zdaniem gra nie warta świeczki. Wynieść do piwnicy, no szkoda żeby leżały i marniały. Pewnie ostatecznie rozdam po znajomych i zaniosę do biblioteki. Do szczęśliwców, które z nami zostaną, należą albumy wnętrzarskie. Dlaczego? Ponieważ są ponadczasowe (tak jak książki kucharskie) i nigdy się nie nudzą. Mam nadzieję, że do mojej skromnej kolekcji (klik) dołączy wkrótce  Keep It Simple, Happy Home i Happy Handmade Home, bo w 100% łączą to co lubię najbardziej w urządzaniu wnętrz, czyli kolory, starocie, niesztampowe rozwiązania i oryginalne pomysły na zagospodarowanie przestrzeni! Już dawno chciałam je tu pokazać :) 


niedziela, 4 października 2015

Poczwarka

Wrzesień był trudny. Wbrew moim oczekiwaniom i zapewnieniom przez wszystkich świętych, jaki to drugi trymestr nie jest wspaniały, ja jego początek spędziłam dość mało przyjemnie na przepoczwarzaniu się w nowy gatunek człowieka. Tak, tak Kochani, Ci co nie zaglądają na Insta pewnie jeszcze nie wiedzą, ale nasza szalona rodzinka się powiększa :D

Kocham dzieci i zawsze o nich marzyłam i chociaż odpowiedniego i gotowego do ich wychowania partnera mam już dobre 8 lat, to nie wyobrażałam sobie dotychczas siebie w roli Mamy i nie uważałam żeby dzieci potrzebne mi były do szczęścia (zwłaszcza, że wspaniałych siostrzeńców mam co niemiara). Gdybym tak wcześnie jak Magda (którą swoją drogą bardzo podziwiam!) urodziła swoje pierwsze dziecko pewnie popadłabym w wieloletnią depresję, bo zdecydowanie nie byłam na tyle dojrzała żeby wychowywać drugiego człowieka. Gdyby zdażyło mi się to zaraz po studiach byłabym mocno zawiedziona, że nie zrealizowałam, zobaczyłam i przeżyłam tego wszystkiego o czym marzyłam, ale z większą pomocą poradziłabym sobie z dzieckiem. Teraz jako dorosła, świadoma i spełniona kobieta, jestem bardziej niż szczęśliwa, że noszę w sobie nowe życie :)))


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...